Nierzadko na Facebooku można zauważyć m.in. fotografie ze ślubu i profesjonalnych sesji fotograficznych, ze starannie ułożoną fryzurą i eleganckim makijażem. Coraz częściej pojawiają się też śmieszne zdjęcia na FB, przykładowo z imprez ze znajomymi, wyjazdów wakacyjnych czy po prostu w nietypowych przebraniach. Odbieranie porodów w karetce nie jest zbyt częste. Tym bardziej jeśli jest to poród bliźniąt. Mimo, że ta sytuacja była zaskakująca dla ratowników, to z zimną krwią sprostali zadaniu. Akcja ratowników medycznych z Mszczonowa stała się w weekend hitem na Facebooku. Ich zdjęcia na którym pozują z bliźniakami ma już ponad 12 000 lajków. Akcja porodu zaczęła się podczas transportu do Warszawy. Zespół ratowników zdecydował na zatrzymanie karetki i przyjęcie porodu zaledwie 5 km od szpitala. Dzień dobry mile rozpoczynamy sobotni dzień – Udali się na wezwanie w dwóch wrócili do szpitala w piątkę – czyli poród bliźniaków w karetce :). “Pozdrowienia od ZRM W 06-14 Mszczonów 🙂 Zespół podstawowy – 2 osobowy. W dniu dzisiejszym na pokładzie naszej karetki przyjęliśmy poród bliźniaków (chłopcy). (34HBD). W skali Apgar 10 i 7. Mieliśmy 30 min. transportu do Wawy. Decyzja, że stajemy i rodzimy 5 km od szpitala Ratownicy przyznają, że znacznie częściej w karetce dochodzi do ratowania życia, niż do jego przyjmowania. Ratownik Medyczny jest często pierwszą lub ostatnią osobą którą zobaczy (człowiek w karetce) ~ Ratownik Kuba Niektórzy mogą myśleć, że to nic nadzwyczajnego i taka jest rola ratowników. Wystarczy jednak przeczytać kilka komentarzy pod postem ratowników, żeby zrozumieć, że taka reakcja chłopaków wcale nie jest oczywista. O tym, że poród bliźniaków nie jest łatwy i bardzo stresujący nawet w warunkach szpitalnych przekonuje jedna z mam: Ogromny podziw i szacunek dla ekipy i choć moje blizniaki urodziłam w szpitalu wiem jaki stres musiała przeżywać ekipa i mama szkrabów. Jestescie wielcy! ~ Agnieszka Inna przywołuje zupełnie odwrotny przypadek: A u nas odwrotny przypadek, co prawda już 25 lat temu pani zaczeła rodzić bliźnięta w karetce, Ratownik widząc wychodzącą główkę -spanikował i wepchnął ją z powrotem – dziecko zmarło, a drugie ma porażenie mózgowe – teraz już dorosły facet na wózku. Widzimy, ile znaczy reakcja ratownika. ~ Anna Dal nas jednak najbardziej szokujący jest komentarz jednej ze studentek ratownictwa medycznego: Od razu przypomniały mi się słowa pewnego lekarza na studiach. Nie chciało mu się prowadzić zajęć z gineglkologi i powiedział, że ratownicy są od przewożenia pacjentek do szpitala, a nie od odbierania porodów. Wielki prztyczek w nos dla tego typu lekarzy. Wspaniałe przyjęcie Michał, gratulacje również dla Twojego kolegi ~ Małgorzata My także gratulujemy chłopakom odważnej decyzji i wzorowo przeprowadzonej akcji. Rodzicom i bliźniakom życzymy dużo zdrowia! Znana z takich produkcji jak: Pułapka, Rojst, Nina czy Wycinanki aktorka Marianna Gierszewska podzieliła się na swoim Instagramie intymnym wyznaniem. Jej poród nie należał do najprostszych, jednak przez cały czas czuwał przy niej ukochany mężczyzna, Miłosz. Jak twierdzi, to dzięki niemu znalazła siłę. Fani są poruszeni tą sytuacją – Ciarki i łzy – czytamy w komentarzach Instagram Coraz częściej w sieci można spotkać zdjęcia z porodu. Już prawie nikogo nie dziwi widok fotografa na sali porodowej. Do Polski również dotarła ta moda. Mamy, które zdecydowały się na uwiecznienie tego momentu, mówią, że to chwila ogromnego wzruszenia i szczęścia, której również towarzyszy krzyk, strach i ból. Wielu rodziców uważa, że to jedyna w swoim rodzaju pamiątka z jednej z najważniejszych chwil w życiu, dzięki której mogą wracać do niej każdego dnia. W Polce wykonywanie zdjęć jest zabronione w trakcie cesarskiego cięcia. Koszt wynajęcia profesjonalnego fotografa waha się w granicach 500 do 3 tys. zł. Istnieją również przypadki, w których rodzice chcą, aby przy łóżku była zamontowana specjalna poręcz, która służy do mocowania tabletu. W ten sposób mogą transmitować poród na żywo, dzieląc się tą chwilą z najbliższymi. Zdarza się jednak, że mamy decydują się podzielić się swoim szczęściem z całym światem, czego dowodem są publikowane na żywo porody na Facebooku. Popularność zdjęć z porodów z roku na rok staje się coraz większa. Dowodem są na to jest również opublikowane w 2016 roku fotografie artystki pochodzącej z Teksasu, Leilani Rogers. Fotografka podzieliła się ze światem dokumentowanymi przez nią od kilku lat porodami. Kobieta uwieczniła ich ponad 60. Pokazała matki, które rodziły w domach, szpitalach, w wodzie, z rodziną, czy nawet przez cesarskie cięcie. Artystka mówi, że w ten sposób chciała ukazać złożoność tego doświadczenia, a także uchwycić moment intymność i wielkiego uczucia. Uważacie, że to dobry pomysł? Ktoś z was ma już taką pamiątkę? Zobacz także: Poród online na Facebooku? Teraz to możliwe!

Mocne zdjęcia z porodu, które pokazują, jak ważna jest obecność partnera. Rodzić samej, czy z partnerem? To pytanie pojawia się w głowie każdej kobiety, która będąc w ciąży planuje poród. Zobaczcie niesamowite zdjęcia z porodu, gdzie rodzącym towarzyszył partner. Przyznacie, że są wzruszające?

Czy relacje z porodu w mediach społecznościowych to nie przesada? Poród w relacji na Instastory, czy nawet fotoreportaż z porodu upubliczniony w mediach społecznościowych, wciąż jeszcze budzą wiele emocji. To przekroczenie granic czy nic niezwykłego? Coraz więcej kobiet to robi. Zwłaszcza gwiazdy i bloggerki. Sprzedają swoją prywatność za lajka czy dzielą się szczęściem? Odczarowują ból czy są obsceniczne? Nie trudno dziś znaleźć zdjęcia z porodów innych kobiet w Internecie. Na Instagramie cełe mnóstwo relacji z porodów wykonywanych nie tylko przez influencerów, czy celebrytów, ale i przez zwykłych ludzi. Z kolei profesjonalne fotografie porodowe doczekały się nawet specjalnych artystycznych konkursów. Skąd u ludzi potrzeba dzielenia się tak intymnym wydarzeniem w życiu? To obsceniczne i ekshibicjonistyczne, czy może nowoczesne i łamiące tabu? Które gweiazdy i znani ludzie zdecydowali się na taki krok? Mamy ich zdjęcia, argumenty "za" i opinię ekspertów. Spis treściGwiazdy, które rodziły na oczach fanówSą zdjęcia ze ślubu, to dlaczego ma nie być z porodu?Czy upublicznianie takich materiałów to nie przesada? Sprawdź, 10 sposobów na lekki poród Gwiazdy, które rodziły na oczach fanów Poród na żywo staje się coraz bardziej popularny. 8 lat temu, w Internecie było głośno o porodzie żony Robbiego Williamsa. Wokalista zdecydował się opublikować w sieci filmy i zdjęcia, dokumentujące narodziny ich drugiego dziecka. Widać na nich żonę, która leży w łóżku i Williamsa, który nad nią... tańczy i śpiewa. Nagrania i fotografie zszokowały fanów i wywołały dyskusję na temat celowości takich publikacji. Sprawdź: Poród w pojedynkę. Co robić, kiedy partner nie chce z tobą rodzić? Robbie nie był jedyny. Po czasie, pokazywanie untymnych momentów z porodu, zrobiło się modne. W marcu 2021, aktorka Hilary Duff urodziła swoje trzecie dziecko. Nie pokazała porodu na żywo, ale wstawiła do sieci kilka, bardzo intymnych zdjęć ze swojego porodu. Trend trafił także do Polski. W sierpniu ubiegłego roku, polska aktorka Marianna Gierszewska, znana między innymi z jednej z głównych ról w serialu "Pułapka" z Agatą Kuleszą, także opublikowała fotorelację ze swojego porodu. Dowiedz się: Krępujące sytuacje podczas porodu - szczere zwierzenia mam Są zdjęcia ze ślubu, to dlaczego ma nie być z porodu? - Nie wyobrażałam sobie, żebym nie uwieczniła momentu przyjścia na świat mojego dziecka. To dla mnie bardzo ważne wydarzenie w życiu, podobnie jak ślub. Jak miałabym nie mieć z niego zdjęć? - zastanawiała się kilka lat temu w Pytaniu na Śniadanie Aleksandra Rasz, mama, która zdecydowała się na sesję porodową. Aleksandra z mężem wynajęli fotografa, który zrobił im zdjęcia tuż przed porodem i po porodzie. Na początku chcieli, żeby to mąż samodzielnie fotografował, ale ostatecznie uznali, że nie na tym polega jego rola na sali porodowej. Nie żałują swojej decyzji. - Nasze dziecko chętnie ogląda te zdjęcia. To dla niego niesamowita baśń - widzi siebie w brzuchu, później poród, a później siebie na świecie - opowiada Aleksandra Rasz. Przeczytaj też: Makijaż do porodu - czy jest sens? [zdjęcia z Instagrama] Zobacz: Dziwactwa porodowe - smarowanie noworodka wydzieliną, zjadanie łożyska i inne... Czy upublicznianie takich materiałów to nie przesada? Specjaliści twierdzą, że w fotografowaniu czy nagrywaniu porodu może nie byłoby nic dziwnego, gdyby pary zostawiały takie materiały dla siebie. Jeśli mają potrzebę uwiecznienia tego momentu, oczywiście nikt im nie broni tego zrobić. Czym innym jest jednak publikowanie ich na Facebooku, czy Instagramie i dzielenie się nimi z całym światem. - Ja nie rozumiem tego pomysłu, żeby być online z całym światem, w trakcie porodu wrzucać zdjęcia na Facebooka i między jednym a drugim skurczem sprawdzać ile jest lajków - wypowiada się psycholog Izabela Kobierecka. - Wydaje mi się, że to kolejny pomysł, który ma na celu szokować, żeby zwrócić na nas uwagę innych ludzi - dodaje. Zobacz: Fantastyczny filmik z tiktoka pomaga kobietom urodzić Maja Hyży na odważnym zdjęciu. Od momentu ogłoszenia ciąży na Instagramie Hyży nie przestaje przybywać zdjęć, eksponujących ciążowe krągłości kobiety. Wokalistka chętnie dzieli się z fanami swoimi zdjęciami – nawet tymi odważniejszymi. W internetowej galerii piosenkarki pojawiał się niedawno kolejny gorący kadr!
Od 2014 wracam do fotografowania porodów! Na razie tak jak dotychczas, będę robić zdjęcia za darmo – w zamian za możliwość pokazania portretów na wystawie. W przyszłości będę też oferować usługę komercyjną: fotograficzną pamiątkę z porodu (ale o tym innym razem). Oto lista najczęstszych pytań, czyli FAQ fotografii porodowej. Kto może wziąć udział w projekcie? Każda kobieta przed porodem, mieszkająca w Warszawie lub okolicach (dalej mogę nie zdążyć dojechać). Nieważne, czy planujesz poród w szpitalu, czy w domu. Nieważne, czy będzie to poród naturalny, czy ze znieczuleniem. Fotografuję też porody przez cesarskie cięcie. (Na stronie nie ma takich zdjęć, ale tylko dlatego, że akurat nie zgłosiła się do mnie kobieta planująca rodzić przez cc – Ty możesz być pierwsza.) Kiedy zgłosić się do udziału w projekcie? Na początek proponuję spotkanie zapoznawcze – bez żadnych zobowiązań. Będziesz mogła mnie poznać i przekonać się, czy nadajemy na tych samych falach i czy moja obecność na sali porodowej nie będzie cię krępować. Na spotkanie możemy umówić się kilka miesięcy przed datą porodu. Jeżeli po spotkaniu uznasz, że chcesz wziąć udział w projekcie, od tego czasu będziemy pozostawać ze sobą w kontakcie. A na dwa tygodnie przed terminem jestem w gotowości, żeby w każdej chwili jechać i towarzyszyć ci przy porodzie. Czy muszę powiadomić szpital i położną o tym, że przy porodzie będzie fotograf? Zazwyczaj to ja występuję do dyrekcji szpitala o zgodę na moją obecność na sali porodowej. Dotychczas nie spotkałam się z odmową. Rozmawiam też z położnymi (lub wybraną przez ciebie położną do opieki indywidualnej.) Bardzo dbam o to, żeby moja obecność była akceptowana przez personel. Kiedy fotograf zjawia się przy porodzie? Zazwyczaj umawiam się tak: w momencie, kiedy czujesz, że poród się zaczął, dzwonisz do mnie lub wysyłasz wiadomość (nawet w nocy). Czasami bywa to fałszywy alarm – nie szkodzi. W momencie, kiedy podejmiesz decyzję o wyruszeniu do szpitala – dzwonisz do mnie i ja zjawię się na miejscu. Mogę też przyjechać wcześniej, jeśli chcesz mieć na zdjęciach wcześniejszy, domowy etap porodu. Oczywiście przy porodach domowych przyjeżdżam wtedy, kiedy mnie zaprosisz 🙂 Czy jesteś na sali przez cały czas? To zależy od ciebie i od personelu. Jeśli moja obecność w czasie badania przez położną Ci nie przeszkadza, zostaję na sali. Jeśli wolisz, żeby mnie wtedy nie było – wychodzę. Ustalamy to na spotkaniu, ale zawsze też możesz zmienić zdanie w czasie porodu. Tak jak widać na zdjęciach – najbardziej interesują mnie emocje, a nie to, co się dzieje między nogami (choć tam również dzieją się ważne i wspaniałe rzeczy!) Co jeśli tuż przed porodem albo w trakcie będę chciała się wycofać? Nie ma sprawy – możesz zrezygnować w każdej chwili. Najważniejszy jest Twój komfort. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że kobiety są w porodzie tak skupione na sobie, że często kompletnie nie zauważają mojej obecności (zwłaszcza, że robię zdjęcia z odległości kilku metrów i nie wpycham nikomu obiektywu w nos). Kiedy zobaczę zdjęcia? Zazwyczaj przygotowanie zdjęć trwa ok. 2-3 tygodni, ale często pierwsze zdjęcia z dzieckiem dostajesz mailem już po kilku dniach. WAŻNE! Żadne zdjęcia z porodu nie zostaną upublicznione, zanim Ty ich nie zobaczysz i nie wyrazisz zgody na pokazanie ich publicznie. Jeśli uznasz, że nie chcesz czegoś pokazywać – nie pokażemy tego. Bardzo dbam o to, żeby fotografie pokazywały Cię w jak najlepszym świetle: chcę pokazać Twoją siłę, pasję, odwagę, wzruszenie, ale i strach, czy chwile słabości. W prawdziwych emocjach kryje się prawdziwe piękno i kobiecość – a nie w doklejonych rzęsach i sztucznym uśmiechu. Czy mogę przesłać zdjęcia znajomym / wydrukować do albumu? Tak. Możesz z nich korzystać jak chcesz – w ramach użytku prywatnego. Możesz opublikować je na facebooku, zamówić odbitki itp. Mojej zgody potrzebujesz tylko, jeśli chciałabyś użyć ich publicznie – np. opublikować zdjęcie w gazecie lub książce. Czy zrobisz mi także zdjęcia z dzieckiem? Oczywiście! W projekcie ciepły mokry aksamit interesują mnie tylko zdjęcia kobiet, ale z uwielbieniem fotografuję też noworodki! Rodzice dostali takie fotografie wraz z reportażem z porodu. Fotografuję pierwsze chwile po urodzeniu, pierwsze karmienie, ważenie, mierzenie. Zazwyczaj towarzyszę Ci w szpitalu ok. 2 godzin po porodzie. Na indywidualnym spotkaniu chętnie pokażę Ci takie zdjęcia. Czy muszę za coś zapłacić? Nie. Udział w projekcie jest bezpłatny. Dostaniesz ode mnie pełny pakiet zdjęć na płycie. Zdjęcia są obrobione w Photoshopie – ale bez retuszu – tylko w standardowym zakresie (kolorystyka, jasność). Za jakiś czas planuję fotografować porody komercyjnie i wtedy wprowadzę dodatkowe usługi – takie jak pokaz slajdów z muzyką, czy gotowe albumy z fotografiami. Jeśli jesteś zainteresowana taką usługą, możemy o tym porozmawiać na spotkaniu. Czy na 100% zjawisz się przy porodzie? Dołożę wszelkich starań, natomiast nie jestem w stanie dać stuprocentowej gwarancji. Terminu porodu nie da się precyzyjnie przewidzieć i może się zdarzyć, że z jakiegoś powodu nie zdążę przyjechać. Dwa tygodnie przed wyznaczoną datą porodu i na dwa tygodnie po tej dacie – jestem w gotowości tzn. mam naładowaną baterię w telefonie, nie piję alkoholu, nie wyjeżdżam nigdzie dalej, mam zapewnioną opiekę dla moich dzieci – więc ryzyko, że nie przyjadę jest niewielkie. Gdzie będą pokazywane zdjęcia z projektu? Zdjęcia będą wykorzystywane tylko w ramach projektu ciepły mokry aksamit, czyli na wystawach, w publikacjach artystycznych, w albumach, w prasie, w książkach oraz w internecie. Bardzo pilnuję, by zdjęcia były pokazywane w odpowiednim, stosownym kontekście (czyli wystawa w galerii – tak, w knajpie „do kotleta“ – nie). Jeśli masz jakieś preferencje, co do użycia Twoich zdjęć – np. wolisz ich nie pokazywać w internecie – możemy to uzgodnić. Masz jeszcze jakieś pytania? Napisz do mnie!

Na jednym z filmików postanowiła pokazać zdjęcia z porodu. Chociaż w ich centrum mieli znaleźć się mama oraz dziecko, w praktyce to mąż został mistrzem drugiego planu. Na początku widać malca leżącego w łóżeczku, a potem kolejno zdjęcia mamy rodzące na łóżku. Uwagę zwraca jednak żywa mimika męża siedzącego za nią.

Dołączył: 2011-03-08 Miasto: Warszawa Liczba postów: 7669 10 grudnia 2015, 07:17 Zastanawiam się czy to ja jestem nadwrażliwa czy moi znajomi przesadzaja. Urodzilo im sie dziecko, na fb zdjęcia z porodu, przecinania pępowiny miedzy nogami matki. Uważacie ze konieczne jest wstawianie takich zdjęć? Ja nie mam jeszcze dzieci, poród mnie nie obrzydza, ale uważam ze takie zdjęcia się zachowuje dla siebie, o ile w ogóle się je robi, bo ja chyba nie będę takich potrzebować. Jaki wy macie do tego stosunek? Dołączył: 2015-05-22 Miasto: Liczba postów: 3236 10 grudnia 2015, 07:24 Mnie już chyba nic na fejsie/instagramie/snapie nie zdziwi, o tym myślę? No cóż... niektórzy mają jakąś patologiczną chęć dzielenia się z innymi każdą chwilą ze swego życia. A później płacz i zgrzytanie zębów, że ktoś z takich zdjęć sobie zrobi użytek i krążą po necie w postaci memów, z których połowa Polski robi sobie pośmiewisko. Co o takich ludziach myślę? Hmm... wiem na pewno, że nie chciałabym mieć ich za bliskich znajomych Dołączył: 2010-05-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 10998 10 grudnia 2015, 07:40 Co za szczęście, że już jestem starsza i nie mam takich durnych znajomych Dołączył: 2015-03-28 Miasto: Liczba postów: 6560 10 grudnia 2015, 07:51 Nie robi juz to na mnie wrażenia. Nie wiem jak wśród Waszych facebookowych znajomych ale na na swoim fejsie zauwazylam, ze coraz mniej normalnych zdjęć jest wrzucanych. Normalność sie juz widocznie dobrze nie lajkuje. Ja sama tez juz na fejsie przesiaduje tylko dla rozmów ze znajomymi. Przestalam dodawać cokolwiek i komentuje juz tez cos sporadycznie. Przerażają mnie te czasy. Ja do nich nie pasuje. kirsikka 10 grudnia 2015, 08:06 O kutfa :D Nie mam nic przeciwko jesli ktos chce koniecznie zrobic zdjecia do domowego albumu, ale zeby komukolwiek je pokazywac? Po co? w jakim celu? Jak do tej pory nikt nie atakowal mnie takimi raz jedna "znajoma" wkleila na fejsa zdjecie pierwszej kupy zrobionej przez corke do nocnika Dołączył: 2007-04-09 Miasto: Tu Liczba postów: 24677 10 grudnia 2015, 08:26 z rozłożonymi nogami są tam zdjęcia dozwolone?to już totalne dziadostwo z tych feisbukow;o Dołączył: 2015-11-23 Miasto: Gorzów Wielkopolski Liczba postów: 2714 10 grudnia 2015, 08:35 Skoro ludzie robią takie coś...To mnie już nic w internecie nie zdziwi Dołączył: 2009-05-23 Miasto: Warszawa Liczba postów: 12387 10 grudnia 2015, 08:37 :ono tak: poród - to przecież naturalne, więc pokazujmy jak jakieś rozwory swoje krocza wszystkim, bo to przecież natura. odbija ludziom już całkiem. Edytowany przez ewelinusek 10 grudnia 2015, 08:40 Elkaaa2015 Dołączył: 2015-05-09 Miasto: Kraina Mlekiem Płynąca Liczba postów: 1009 10 grudnia 2015, 08:50 nie robiłam sobie takich zdjęć,a tym bardziej nie wrzuciłabym ich do mam zdjęcie zaraz po porodzie,gdy trzymam mojego maluszka w to zdjęcie mam dla tym te fb,nk,i te inne portale społecznościowe mie nie chcę,by wszyscy "znajomi" wiedzieli co się u mnie się urywały,są nowe znajomości i to mi swojego żcyia jest dla mnei śmieszne a co dopiero coś takiego jak już nie wystarczy zameldować "xyz pije właśnie kawę" haydis 10 grudnia 2015, 08:51 ja też jestem na nie. Nawet nagrania wideo są... Więc nie wiem co dalej będzie.

16 lipca 2018 P B 1 Komentarz Gil Solano, hity internetu, poród przebieg, zdjęcia z porodówki, zdjęcia z porodu Współcześnie coraz częściej mężczyźni decydują się towarzyszyć kobiecie podczas porodu.

Mam przyjaciółkę doulę. No, nawet nie jedną, ale pisząc to myślę o tej jednej. To, co szanuję i niezmiennie podziwiam w niej, to fakt, że jest dyskretna. Po czym poznaję, że pojechała do porodu – ma wyłączony telefon. Nie pisze na Facebooku statusów, że jedzie do porodu, nie wrzuca zdjęć z drogi do szpitala ani małych stópek dzieci, które rodzą jej klientki. Nie powie mi nic, nawet jak zapytam jak było. I za to, mam do niej ogromny szacunek. Po co człowiek pisze plan porodu? Dlaczego kobieta przed porodem spisuje najistotniejsze kwestie dotyczące tych kilku – kilkunastu godzin życia, zanim jeszcze pojedzie na porodówkę? Dlaczego nie podejmuje tych decyzji w trakcie porodu? Dlaczego oczytane i pewnie siebie matki nagle zgadzają się na dokarmianie bez wskazań, dlaczego wypluwają sok, bo im salowa powiedziała, że od tego będą kolki jak dobrze wiedzą, że nie będzie od tego nawet jednego bąka? Ponieważ, co z resztą na pewno wiecie, okres porodu i okres poporodowy jest dla rodziny czasem wyjątkowym i bardzo wrażliwym. To okres zachwiania równowagi, okres pewnego kryzysu gdzie kobieta jest wrażliwa i podatna na wpływy z zewnątrz nawet, jeżeli jest na co dzień twarda i asertywna. Jestem pewna, że plan porodu chroni kobietę i dziecko przed podejmowaniem decyzji nieracjonalnych albo takich, których nigdy w życiu nie podjęłaby w normalnych okolicznościach, kiedy miałaby możliwość spokojnej i obiektywnej oceny sytuacji. Dlatego uważam, że każdy plan porodu i każdą umowę z położną czy doulą należy uzupełniać (chociaż powinno być to jasne jak słońce) o klauzulę ochrony prywatności rodziny. Przed porodem, na trzeźwo ocenić czy chcemy, żeby jakiekolwiek informacje na temat naszego porodu i jakiekolwiek zdjęcia były publikowane w mediach społecznościowych osób, które pracują wokół porodu. Pomyśleć o tym zawczasu. Na trzeźwo przed porodem oceńmy naszą wolę, naszą sytuację. Czy chcemy, żeby doula której płacimy za wsparcie niemedyczne przy porodzie oznajmiała na Facebooku, że jedzie do porodu, lub pokazywała zdjęcia nas, naszego dziecka? Czy chcemy, żeby położne czy lekarze (którzy tak jak my są młodzi i obecni w mediach społecznościowych) ujawniali jakiekolwiek fakty/fragmenty informacji z naszego porodu w swoich kanałach społecznościowych? To jest znak naszych czasów. Ochrona naszego wizerunku, wizerunku dziecka, prawa do intymności i tajemnicy lekarskiej jest dla nas ważniejsza niż kiedykolwiek indziej. Jeżeli wiedziałabym, że mój lekarz omawia, nawet anonimowo, moje badania krwi na swoim Fejsie to bym go zmieniła i to bardzo szybko. Czuję też, że chwalenie się cudzym porodem w mediach odbiera nam – matkom, których te porody dotyczą, pewną wiarę w to, że poród właśnie należy do nas. Że to nie doula rodzi z nami dziecko, nie położna z nami rodzi, że to nie jest dziecko żadnej z nich – to my kobiety rodzimy dzieci, dzieci są nasze – mamy i taty. Mówienie o tym, że z mamą rodzi cały personel wokoło (co brzmi zabawnie) jest pierwszym krokiem do późniejszych tekstów lekarzy, że „Odstawiamy dziecko od piersi”, „Rozszerzamy dietę” tak jakbyśmy to całe rodzicielstwo robiły na spółkę ze służbą zdrowia. Tymczasem, co smutne i trochę przerażające, mojej znajomej gratulowano na Facebooku narodzin, bo towarzysząca jej osoba ogłosiła to światu zanim cokolwiek napisała o tym komukolwiek – nawet rodzinie. Pytanie „Czy mogę wrzucić zdjęcie na Fejsa” pojawia się niestety coraz częściej w momencie kiedy kobieta właśnie miała szyte krocze, odchody poporodowe intensywnie się jej sączą, a jej biust rozpoczyna laktację. Kiedy jest zmęczona, nieraz obolała lub nadal działają w jej organizmie leki. To jest moment, kiedy pytanie o to czy pozwolimy na ujawnienie tak intymnego fragmentu naszego życia jakim jest poród, czy kilkugodzinnego wizerunku dziecka jest w mojej opinii, bardzo nie na miejscu i takie pytania do rodziców w tym kryzysowym momencie padać nie powinny. Jest to przekroczeniem pewnych granic, których osoby profesjonalnie pracujące z rodzącymi nie powinny robić. Czas na takie ustalenia jest przed porodem, na spokojnie w planie porodu. Nie o to tylko chodzi żeby nie upubliczniać wizerunku. Równie ważne jest to jak o porodzie kobiety mówimy i kim w nim jesteśmy jako profesjonaliści. Przyznaję, że odpycha mnie komentowanie porodu przez osoby wspierające i przyjmujące poród tak jakby to było ich wydarzenie. „Rodzimy”, „moje maleństwo”, „rodziłam dzisiaj z mamą Krzysia”, „mam poród”, „jadę rodzić”… nie mogę przejść obok tego obojętnie. To kobieta rodzi dziecko – kobieta. Może rodzić z doulą, położną, lekarzem, ale ani doula, ani położna, ani lekarz nie rodzą z nią. Oni wspierają, pomagają i dbają o bezpieczeństwo porodu – ale nie rodzą. Dzieci urodzone nie są dziećmi położnej, douli ani lekarza – to dzieci mamy i taty. Ktoś może powiedzieć, że to tylko słowa, że tak się tylko mówi no i przecież dobrze wiemy, że rodzi kobieta i to jest jej dziecko. Nie zgodzę się. Słowa mają ogromną moc. To słowa – a szczególnie te które dotyczą naszych najbardziej intymnych relacji oddziałują na nasze życie. Kobietom systematycznie odbiera się wiarę w siebie i własne ciało. Mamy zajebiste problemy z laktacją w Polsce, 40% cesarskich cięć, mówienie więc, że doula rodzi lub położna rodzi z matką jest odbieraniem kobietom kolejnej porcji ich zdolności. Uwierzcie mi – bez douli i bez położnej większość z was też by urodziła dziecko. Położne, lekarze – oni dbają o bezpieczeństwo wasze i dziecka w trakcie porodu, doule wspierają was w czasie porodu i po nim, ale nie – to nie oni rodzą dzieci i to nie są ich dzieci i najwyższy czas, żeby teraz w epoce bogatego wirtualnego życia w końcu postawić sprawę jasno. To nie ich ciała stworzyły dziecko w brzuchu mamy, to nie ich ciała przygotowały się do karmienia i to nie oni będą dziecko, karmić, przewijać, opiekować się nim. To ty – kobieta i matka – masz tą wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju siłę, która sprawia że na świecie pojawia się nowy człowiek. Oczywiście, co innego, jeżeli taka decyzja – o ujawnieniu fragmentów z tego wydarzenia, wynika z wcześniejszej i obopólnej zgody. Kiedy zostało to ustalone wcześniej. Ale po fakcie już jest na to za późno… Kiedy rodzice są w pełni świadomi tej decyzji, a nie zaskoczeni pytaniem „Czy mogę foto?”. Kiedy mamy przy sobie doulę, która pomagała przez cały poród, cudowną życzliwą położną i wspaniałego lekarza, to w momencie kryzysowym, uczucie wdzięczności sprawia, że nie tylko trudno nam odmówić takiej zgody, ale wręcz możemy czuć się zobowiązane do wyrażenia tej zgody bo czujemy, co naturalne, wdzięczność za pomoc i wsparcie. Wykorzystywanie tego momentu jest w mojej opinii nieprofesjonalne. Zaskakiwanie takim pytaniem – nadużywaniem swojej pozycji. Poród i połóg nie jest czasem na to, żeby o to pytać. Dlatego też, jest to punkt, który ze względu na czasy w jakich żyjemy powinien znaleźć się w planie porodu lub umowy np. z doulą czy położną. Oświadczenie woli dotyczące ochrony naszych danych, wizerunku, tajemnicy lekarskiej i informacje, że nie chcesz (lub chcesz) żeby ktoś pytał cię w tym okresie, jakże wrażliwym, o decyzje dotyczące tych kwestii. Kiedy będzie to oświadczenie – ten element planu porodu lub umowy, podpisane przez was – rodziców i wręczone odpowiedniej osobie to będziecie mieć pewność, że nie będziecie musieli się tym martwić. Będziecie pewni że podjęliście tą decyzję świadomie. Rozumiem, że dla osób, które potrzebują wykazać się doświadczeniem i umiejętnościami w zakresie tego co robią zawodowo wokół porodu, pewnego rodzaju portfolio jest dość istotne. Pokazuje, że kobiety ufają tej osobie i wybierają ją do towarzyszenia i pomocy w porodzie. Ale matka to nie portfolio – matka to klientka. Można to zrobić inaczej – nie wymagając od kobiety w porodzie czy zaraz po nim podejmowania decyzji w tak istotnych sprawach jak ochrona prywatności, intymności i wizerunku dziecka. Wystarczy przed porodem spisać to w umowie i umówić się na referencje od rodziców po porodzie. Sposób i miejsce uzyskania tych referencji można ustalić na spokojnie podczas tych kilku spotkań przedporodowych, które i tak mają miejsce. ZOBACZ GALERIĘ. 3. Ben Affleck i Jennifer Lopez odwożą dzieci do szkoły Rolls-Royce'em za prawie 2 MILIONY ZŁOTYCH! (ZDJĘCIA) Ben Affleck i Jennifer Lopez zostali "przyłapani" w piątek
Położna pokazała, co się dzieje z macicą podczas porodu w bardzo obrazowy sposób. Ten filmik robi w sieci furorę. Musisz go zobaczyć! Poród to dla każdej przyszłej mamy niewiarygodne przeżycie, jednak wiele ciężarnych mimo licznych opisów w poradnikach, zdjęć, a nawet filmów, nie wie, co je czeka na sali porodowej. Nawet panie, które już rodziły, niekiedy są zaskoczone przebiegiem kolejnego porodu. Liz Chalmers, która jest położną, nakręciła krótki filmik, w którym pokazała, co tak naprawdę dzieje się z macicą, gdy kobieta zaczyna rodzić. Wbrew pozorom każdy poród ma dokładnie te same etapy. Balonik i piłeczka Tak właśnie wygląda poród W kolejnym etapie "porodu" Liz zaczęła ściskać balon w górnej części, by pokazać, co się dzieje, gdy rozpoczynają się skurcze porodowe. Piłeczka zaczyna napierać na otwór tak samo, jak maluszek, a szyjka staje się coraz cieńsza. Położna wytłumaczyła, że to bardzo trudny moment dla każdej rodzącej. Kobieta jest już bardzo zmęczona, ale na szczęście już prawie koniec. Koniecznie zobacz filmik przygotowany przez Liz: Ten krótki filmik na Facebooku wyświetliło już ponad 10 mln osób. Trzeba przyznać, że w tak prosty sposób nikt jeszcze nie pokazał tak wiele. Z całą pewnością pomoże to wielu przyszłym mamom. Jak wygląda poród w Polsce? – szokujące wyniki ankiety! Jak wygląda drugi poród i kolejne? Mówi ginekolog [WIDEO] Urodziła siłami natury, mimo ułożenia pośladkowego dziecka. Zobacz zdjęcia!
Witaj na świecie = witaj na Fejsie? Rodzice wrzucają fotki swoich dzieci już w ciągu godziny od porodu! Każdego dnia na portalach społecznościowych pojawia się tysiące zdjęć noworodków. Rodzice oddają ich prywatność za darmo. O tym, jak wielkie kontrowersje może wzbudzić intymne zdjęcie, przekonała się niedawno polska blogerka SuperStyler, która opublikowała na Instagramie i swoim fanpage’u na Facebooku zdjęcie synka w kilka sekund po porodzie - umazanego krwią, z nieodciętą pępowiną, leżącego na jej brzuchu. Jedni dostrzegli w tym piękną chwilę: cud narodzin, dla innych było to "obrzydliwe" i zbyt naturalistyczne, kolejni wskazywali, że dziecko zostało przez swoją matkę potraktowane przedmiotowo: wystawione na spojrzenia obcych ludzi w chwili całkowitej bezbronności. Jednak Marta Lech-Maciejewska, autorka SuperStyler, nie była pierwszą internetową mamą, na którą spadły gromy za "nieodpowiednie" zdjęcie dziecka. Goły bobas w kąpieli, pierwsze samodzielne siusiu na nocniku, pupa i genitalia dziecka na tle pieluchy, niestety, z zawartością - tego typu zdjęcia nie są rzadkością i bywają ostro piętnowane. Nieistniejący już, a swojego czasu bardzo popularny, fanpage "Beka z mamuś na forach" wlepiał "Karne Brajanki" za opublikowanie na Facebooku zdjęć roznegliżowanych maluchów. Fundacja Dzieci Niczyje propagowała akcję, skierowaną do rodziców aktywnych w sieciach społecznościowych, pod hasłem "Pomyśl, zanim wrzucisz". Psychologowie, specjaliści, telewizyjne nianie i wszelkiej maści autorytety przypominały, że dziecko nie jest własnością rodziców i ma własną godność oraz prawo do intymności, a także że istnieją zagrożenia takie, jak pedofile, zbierający dostępne w sieci zdjęcia nagich dzieci. Wystarczy jednak zajrzeć na "mamusiowe" grupy na Facebooku czy jakieś internetowe forum tematyczne, by po chwili natknąć się na zdjęcie wanienkowe, nocniczkowe a nawet "artystyczną" fotkę łożyska tuż po porodzie! Choć trzeba przyznać, że przynajmniej na Facebooku, większość maminych mikro-społeczności ("Mamusie listopadowe 2016", "Mamusie z Elbląga", "Córeczki naszym szczęściem" itp.) ma obecnie status grupy zamkniętej i opublikowane w nich treści są widoczne tylko dla członków grupy. Oczywiście o dołączenie do niej przeważnie nietrudno. Większość aktywnych użytkowniczek ma już świadomość, że to, co trafia do internetu może być użyte przeciwko nim - działalność wspomnianego profilu "Beka z mamuś na forach" opierała się w dużej mierze na publikowaniu (i okrutnym wyśmiewaniu) różnych głupich, szokujących, uwłaczających godności dzieci postów, pochodzących także z zamkniętych społeczności. Zresztą to właśnie z powodu publikowania zrzutów ekranów z takimi prywatnymi treściami, Facebook w końcu zawiesił ten cieszący się sporym rozgłosem fanpage. Młode mamy - nawet jeśli wydają się wdzięcznym obiektem do żartów - często czują się po prostu osamotnione i przestraszone macierzyństwem, a w sieci szukają wsparcia i porad, także tych medycznych. Stąd w maminych społecznościach wiele barwnych opisów, a czasem także niezbyt przyjemnych w odbiorze zdjęć, kupek czy rozmaitych dziecięcych wysypek, które z pewnością powinien zobaczyć lekarz, a nie inne "mamusie". Świeże rodzicielstwo to także poczucie dumy z każdego osiągnięcia dziecka - choćby to była śmieszna mina albo ten nieszczęsny nocniczek - i chęć podzielenia się ową dumą z całym światem, a przynajmniej z kręgiem znajomych. Kolejną kategorią "wątpliwych" i budzących niekiedy niechęć zdjęć dzieci są ślicznie wystrojone i wystylizowane małe damy i kawalerowie, których wizerunkiem dysponują mamy o ambicjach blogerskich czy "szafiarskich", nazywane niekiedy "instamatkami", bo zdjęcia swych małych modelek publikują przeważnie na Instagramie. Jak we wszystkim - tu też można zachować rozsądek lub przesadzić. Część mam dba o to, by nie eksponować przesadnie twarzy dziecka, skupiając się na artystycznych walorach fotografii: kolorach, świetle, kadrze, stylizacji. Trudno uznać, że przekraczają w ten sposób jakąkolwiek granicę dobrego smaku czy intymności. Jednak specjaliści od bezpieczeństwa w sieci oraz psychologowie zgodnie twierdzą, że zanim opublikujemy jakiekolwiek zdjęcie dziecka w sieci, powinniśmy dokładnie sprawę przemyśleć. Wskazują dwa główne zagrożenia z publicznego udostępniania fotek: po pierwsze zdjęcia dostępne dla wszystkich są dostępne także dla pedofilów, kolekcjonujących obrazki z roznegliżowanymi dziećmi, po drugie zaś nasze dzieci rosną i za chwilę mogą się tych zdjęć zwyczajnie wstydzić, zwłaszcza jeśli na ich trop wpadną też koledzy ze szkoły i uczynią z "nocniczkowych" albo "wystrojonych" fotek przedmiot klasowych żartów. Dlatego, jeśli chęć wrzucenia zdjęcia dziecka jest przemożna, to warto najpierw zadbać o ustawienia prywatności tak, by zdjęcia było dostępne tylko dla znajomych, lub konkretnej, wybranej grupy, której życzliwości jesteśmy pewni. Innym pomysłem na zachowanie pełnego bezpieczeństwa jest, by, skupić się na osiągnięciach dzieci, a nie ich wizerunku: wysmarowany po pierwszym samodzielnym posiłku fotelik, koślawy rysunek czy pierwszy raz napisane własne imię są pięknymi i wzruszającymi dokumentami zmian i nie narażają dziecka na żadne negatywne skutki. Starsze dzieci, które same korzystają z internetu (i warto dbać o ich bezpieczeństwo w tymże, ustawiając w komputerze czy telefonie dozór rodzicielski - ale to zupełnie inny temat) często otwarcie i nad wyraz żywo protestują, gdy rodzice publikują coś bez ich zgody - nawet jeśli rodzicowi owo "coś" wydaje się urocze. Warto uświadomić więc sobie, że te młodsze też mają poczucie własnej godności, które może zostać zranione, gdy jakaś rodzicielska publikacja w sieciach społecznościowych przekroczy ich granice intymności. Z drugiej strony - wszyscy jesteśmy z pokolenia, które fotografowano w obowiązkowej pozie - bobas z gołą pupą na kocyku. Owszem, zazwyczaj zdjęcia te nie opuszczały rodzinnych albumów, ale swoje człowiek wycierpiał, gdy zdjęcia oglądały bliższe i dalsze przychodzące z wizytą "ciocie". Teraz krąg cioć i wujaszków z internetu znacząco się powiększył i należy zadać sobie pytanie, czy wszyscy są nam bliscy aż tak, by pokazać im rodzinne zdjęcia?

Nie chodzi o to, że to zdjęcie mnie to oburza czy zniesmacza, ale na świecie żyje kilka miliardów ludzi, wszyscy oni się urodzili w podobny sposób i chyba każdy uważa, że to cud narodzin i rzecz w 100% naturalna, a każda matka powie, że

5 zdjęć twojego dziecka, które nigdy nie powinny znaleźć się w sieci Od tych zdjęć psychologom i obrońcom praw dziecka "włosy dęba stają na głowie". Rodzice zamieszczają w sieci zdjęcia swoich dzieci nie bacząc na to, że po pierwsze często łamią prawo, a po drugie tą publikacją naruszają szacunek i godność malucha. Szokujący wpis na Facebooku! Ojciec chce oddać noworodka, bo... "jest brzydki" Kilka dni temu młody tata opublikował na Facebooku zdjęcie noworodka. Zapytał, czy może go oddać do adopcji. Głupi żart czy przestępstwo? Zamieścił na Facebooku zdjęcie syna – trafi przez to do więzienia! To pierwszy taki wyrok w Polsce. Mężczyzna, który opublikował ośmieszające zdjęcie synka, trafi za kratki. Sprawdź, jakich zdjęć dziecka nie zamieszać w sieci! Odtwarzanie zdjęć z dzieciństwa - nowa rodzinna zabawa? Wchodzimy w to! Dorosła kobieta wcisnęła się w plastikowy kosz, mężczyzna wskakuje w białe, ewidentnie za duże gatki, trzech facetów pozuje w śmiesznych letnich ubraniach...O co chodzi? Czy oni zwariowali? To trend, obok którego nie przejdziesz obojętnie. Sprawdź koniecznie! Opublikowała zdjęcia zmarłego synka na Facebooku. Czy to nie przesada?! Nie ma jednego skutecznego sposobu radzenia sobie ze stratą dziecka. To, co zrobiła Becki, dla wielu jest oburzające i karygodne. Przeczytajcie jej historię i powiedzcie: po czyjej jesteście stronie? Ratunku! Ktoś ukradł zdjęcie mojego dziecka! Uważaj, co publikujesz w Sieci – opublikowane zdjęcia nigdy nie giną! Co zrobić, jeśli ktoś wykorzystał zdjęcie twojego dziecka? Hejt nie ma granic! Jak można wyśmiać dziecko? A ta historia ma drugie dno... Hejterzy szydzą ze wszystkiego, ale kiedy wyśmiali to pulchne niemowlę zadali jego mamie podwójne cierpienie. Wcześniej spotkała ją podobna historia, a jej finał był tragiczny. Publikujesz zdjęcia swoich dzieci na Facebooku? Możesz zaszkodzić... sobie Według najnowszych badań, mamy, które publikują na Facebooku zdjęcia dzieci mogą mieć objawy depresji! Należysz do tej grupy? Dlaczego Facebook usunął zdjęcie mamy i jej córeczki? 1. urodziny dziecka to taki szczęśliwy i nostalgiczny moment, że rodzice chcą się dzielić swoją radością z całym światem. Tak samo zrobiła ta mama. Jednak jej radość okazała się zbyt kontrowersyjna… Tak ucisza się dzieci? Chciała zażartować, teraz ma na głowie policję Pewna kobieta miała dość hałasu, więc zakneblowała dzieci taśmą, zrobiła im zdjęcie i wrzuciła fotkę na Facebooka. Tłumaczy, że zrobiła to dla żartu. Policji i internautom nie jest do śmiechu. Dzieciom raczej też nie... Śpiący chłopczyk spotyka Mikołaja - naprawdę słodkie zdjęcia Czekanie na Mikołaja może być wyczerpujące. Zobaczcie jak słodko wyszły zdjęcia śpiącego malucha i Świętego Mikołaja. Om3WL.
  • hgzo7u80w3.pages.dev/16
  • hgzo7u80w3.pages.dev/90
  • hgzo7u80w3.pages.dev/52
  • hgzo7u80w3.pages.dev/73
  • hgzo7u80w3.pages.dev/76
  • hgzo7u80w3.pages.dev/90
  • hgzo7u80w3.pages.dev/86
  • hgzo7u80w3.pages.dev/89
  • zdjęcia z porodu na facebooku